
Małgorzata Kidawa-Błońska jest kandydatką z formatem prezydenckim, ale musi bardzo mocno popracować nad wystąpieniami publicznymi – mówi prof. Tomasz Słomka, politolog Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego z którym rozmawiamy na temat kandydatów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Rozmawiamy na pół roku przed wyborami prezydenckimi. Czy wszyscy liczący się kandydaci już się zgłosili (bądź wiadomo, że się za chwilę zgłoszą), czy pojawi się jeszcze jakiś kandydat, który może zmienić układ sił?
Mamy zapowiedź zgłoszenia jeszcze co najmniej dwóch kandydatów, kandydatów z kręgu ugrupowań parlamentarnych, bo tak naprawdę to one są kluczowe w tym wachlarzu wyborczym. Będą to kandydaci Lewicy i Konfederacji. Zwróćmy uwagę, że zarówno jedno jak i drugie środowisko odnotowuje w ostatnich sondażach wzrost poparcia, więc ich kandydaci mogą odegrać ważną, choć nie kluczową rolę w wyborach prezydenckich. Ale ci najbardziej istotni gracze na scenie politycznej, zostali zmuszeni do wyłożenia kart na stół.
Dość szybko w porównaniu z poprzednimi wyborami. Pięć lat temu o tej porze wiadomo było, że startuje Andrzej Duda i że za chwilę walkę o reelekcję ogłosi Bronisław Komorowski. Pozostali kandydaci zgłaszali się później, a Paweł Kukiz, który ostatecznie zajął trzecie miejsce ogłosił swój start wczesną wiosną…
Na wypromowanie kandydata w wyborach prezydenckich potrzebny jest mniej więcej rok, szczególnie gdy jest to osoba mniej rozpoznawalna. Zarzuca się Platformie Obywatelskiej, że dopiero teraz wystawiła swojego kandydata, ale tak naprawdę wstępem do kampanii prezydenckiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej było wystawienie jej kandydatury na premiera przed wyborami parlamentarnymi. Był to swoisty balon próbny, sprawdzenie na ile pani marszałek jest osobą rozpoznawalną, jakim cieszy się poparciem.
Dlaczego zatem PO zdecydowała się na te nieszczęsne prawybory, zamiast dzień po sukcesie Kidawy-Błońskiej w Warszawie namaścić ją na kandydatkę w wyborach prezydenckich?
Prawdopodobnie Platforma Obywatelska chciała się pokazać jako organizacja o demokratycznych strukturach, gdzie możliwa jest dyskusja programowa a nie wskazywanie konkretnego kandydata w stylu wodzowskim. Inna sprawa, że prawybory PO w istocie nie były prawyborami, nie miały nic wspólnego z klasycznym modelem amerykańskim, nie mieliśmy wysuwania kandydatów przez doły partyjne, tego pięcia się krok po kroku ku zdobyciu nominacji etc. Tu zdecydowała góra partyjna, aczkolwiek z zachowaniem pewnych demokratycznych standardów.
![Kidawa-Błońska ma format prezydencki [WYWIAD] 1 kidawa](http://b2-biznes.pl/wp-content/uploads/2019/09/kidawa-321x480.jpg)
Ostatecznie zdecydowano o wysunięciu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ma szanse wygrać wybory prezydenckie, czy też pułap jej możliwości to mocne drugie miejsce?
Wydawać by się mogło, że to drugie miejsce to pewnik, z tym, że kandydatura Kidawy-Błońskiej obok kilku atutów ma również wady.
Po stronie atutów należy zapisać fakt, że po raz pierwszy duża partia polityczna wysuwa kobietę (dotychczas kobiety były wystawiane przez mniej liczące się ugrupowania). Bez wątpienia atutem jest doświadczenie Kidawy-Błońskiej w pracy dla państwa – była marszałkiem Sejmu, rzecznikiem rządu…
…wszystkie te funkcje pełniła jednak epizodycznie, niespecjalnie się w nich wykazała, choć – gwoli sprawiedliwości – nie miała na to zbyt dużo czasu: rzecznikiem rządu Donalda Tuska była kilka miesięcy, bo premier zdecydował się na wyjazd do Brukseli, wróciła na to stanowisko u Ewy Kopacz po tym jak wybuchł skandal z poprzednią rzecznik, ale i tym razem na krótko, bo zwolniło się miejsce marszałka Sejmu po odejściu Radosława Sikorskiego w związku z następstwami afery podsłuchowej. W roli marszałka Sejmu trudno ją ocenić, bo to były ostatnie tygodnie tamtego parlamentu…
Z jednej strony jest tak jak pan redaktor mówi, ale z drugiej strony może jednak legitymować się pewnym doświadczeniem. Najważniejszym atutem Kidawy-Błońskiej jest jednak to, że jest kandydatką z formatem prezydenckim. Prezydentem, w świetle zarówno pewnej praktyki jak i rozwiązań konstytucyjnych, powinna być osoba, która rozumie co to znaczy być gwarantem pewnych zasad, co to znaczy być arbitrem politycznym, co to znaczy być głową współczesnego państwa. W moim przekonaniu Kidawa-Błońska ma te wszystkie atuty, jest osobą, która potrafi rozmawiać z różnymi grupami społecznymi i wydaje mi się, że sprawdziłaby się w sytuacji kryzysu, kiedy istnieje potrzeba zbliżenia stanowisk. Zaryzykuje tezę, że poradziłaby sobie lepiej niż ostatni lokatorzy Pałacu Prezydenckiego.
A wady tej kandydatury?
Przede wszystkim sposób prezentowania swojego programu. Żyjemy w czasach demokracji medialnej i w takich warunkach kandydat musi umieć sprzedać swój wizerunek. Pani marszałek musi bardzo mocno popracować nad wystąpieniami publicznymi, nad sposobem prezentacji, nad pewną syntetycznością i treściwością swoich wypowiedzi. Musi nauczyć się mówić z głowy. Sztuka retoryki, argumentacji będzie w tej kampanii niezwykle istotna, na przykład w debatach przedwyborczych.
Hołownia nie będzie Zelenskim
Szymon Hołownia będzie „czarnym koniem” przyszłorocznych wyborów prezydenckich?
Mam dużo wątpliwości co do tej kandydatury. Przeczytałem wywiad z Hołownią w „Tygodniku Powszechnym”, gdzie stawia bardzo wiele słusznych tez, tylko, że one niewiele wnoszą. Przecież teza o przełamaniu monopolu partii politycznych na scenie politycznej to nie jest nic nowego, bo przecież na tym zbudował swoją karierę Paweł Kukiz w ostatnich wyborach prezydenckich. Dziś nie wystarczy wyjść na scenę i przedstawić się jako osoba spoza układów. Można narzekać na partie polityczne, ale praktyka polityczna pokazuje, że wyborów prezydenckich nie da się wygrać bez sprawnej machiny organizacyjnej, która pracuje dniami i nocami we wszystkich zakątkach kraju. Kandydat może zdzierać buty w kampanii, ale i tak nie uda mu się dotrzeć do wszystkich. Media społecznościowe też wszystkiego nie załatwią.
Poza tym Hołownia nigdy nie pracował w strukturach państwa. Nie twierdzę, że prezydent musi być urzędnikiem, który zjadł zęby na sprawowaniu różnego rodzaju stanowisk, ale trzeba mieć choćby minimalne doświadczenie państwowe, wiedzieć jak to instrumentarium działa.
Jest też kwestia finansowania. Wspomniany wywiad pokazuje, że Hołownia nie rozumie jak działają mechanizmy finansowania wyborów. Wyraża nadzieje, że dzięki pospolitemu ruszeniu uda mu się zgromadzić fenomenalne zasoby. Ja w to nie wierzę. By przeprowadzić skuteczną kampanię, trzeba mieć nawet 20 mln zł.
Warto jednak podkreślić, że Hołownia to inteligentny i przyzwoity człowiek. Ma dużą wiedzę i potrafi prezentować swoje poglądy.
![Kidawa-Błońska ma format prezydencki [WYWIAD] 2 holownia](http://b2-biznes.pl/wp-content/uploads/2019/12/holownia-320x480.jpg)
Oglądając wystąpienie Hołowni przypomniałem sobie fragment poprzedniej książki Donalda Tuska, w której przywołuje swoją rozmowę z Markiem Borowskim. Borowski zakładał wtedy Socjaldemokrację Polską i radził się Tuska, co zrobić by jego partia miała tak udany start jak PO. Tusk stwierdził, że potrzebna jest sala wypełniona przez tysiące ludzi i entuzjazm. Borowski odpowiedział: „salę mam, ludzi mam, tylko skąd ja wezmę entuzjazm?”. Podczas wystąpienia Hołowni za nic nie dało się wyczuć tego entuzjazmu wśród zgromadzonej publiczności.
Dostrzegam na przykład w mediach społecznościowych pewną przychylność wobec tej kandydatury. Ale nie wywołuje ona jakiegoś wielkiego entuzjazmu, a już na pewno nie tak wielkiego, by można było spodziewać się, że Hołownia powtórzy u nas sukces Wołodymyra Zelenskiego.
Hołownia ma szansę powtórzyć wynik Kukiza z ostatnich wyborów, czy raczej podzieli los Zbigniewa Religii, który w obliczu spadających notowań i braku funduszy musiał ostatecznie wycofać się z wyborów?
Przykład Zbigniewa Religi jest bardzo dobry, bo pokazuje, że nawet wielki autorytet społeczny nie ma szans w wyborach, z powodu braku zaplecza organizacyjno-finansowego. Takich przykładów było więcej – były Rzecznik Praw Obywatelskich Tadeusz Zieliński, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezes NBP, która walczyła o prezydenturę niedługo po udanej denominacji.
Być może Szymonowi Hołowni uda się zmobilizować tych, którzy dotychczas nie głosowali, którym nie podobają się kandydatury wystawione przez partie polityczne, ale nie będzie to liczna grupa.
Jest też grupa osób, którą prof. Jarosław Flis określa jako „elektorat hecy”, głosujący dotychczas np. na Kukiza czy Korwina-Mikke. Czy w tej grupie Hołownia może spodziewać się poparcia?
Ja bym tych wyborców określił, jako osoby „głosujące przeciw”. To elektorat trochę antysystemowy, antyestablishmentowy, głosujący przeciw pewnym ludziom, przeciw pewnym rozwiązaniom i ideom. I tym osobom odpowiadają kandydaci – mówiąc kolokwialnie – „odjechani”, umieszczeni na folklorystycznym marginesie. Nie wydaje mi się, by Hołownia był kandydatem, który może zebrać poparcie takiego elektoratu. On jest usadowiony w realiach III RP, nie ma w sobie buntu, on chce być po prostu reformatorem obecnego systemu. Głosowanie dla „hecy” raczej tutaj nie wchodzi w grę.
Pokusi się pan o prognozę wyniku Hołowni?
Szacuję, że będzie to wynik nieprzekraczający 10 proc.
![Kidawa-Błońska ma format prezydencki [WYWIAD] 3 kosiniak nowe](http://b2-biznes.pl/wp-content/uploads/2017/06/kosiniak-nowe.jpg)
Kosiniak-Kamysz nie wejdzie do II tury
Jak wypadnie kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz?
Sami politycy PSL przyznają, że wybory prezydenckie nie są ich specjalnością. Specjalnością ludowców są wybory samorządowe, nienajgorzej wypadają w wyborach parlamentarnych (nie miałem wątpliwości, że przekroczą próg wyborczy), ale już w wyborach prezydenckich te wyniki były fatalne. Kosiniak-Kamysz ma jednak pewne atuty. Jest politykiem młodym, znanym, pracującym w strukturach państwowych, umiarkowanym. I co istotne, w różnego rodzaju rankingach popularności plasuje się najwyżej wśród liderów opozycji. Nie wiem czy to wystarczy, by przełamać tę złą passę kandydatów PSL w wyborach prezydenckich. Z pewnością łatwiej byłoby mu zagospodarować elektorat centrowy, gdyby nie kandydatura Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Gdyby PO postawiła na prezydenta Jaśkowiaka, który ma zdecydowanie bardziej wyklarowane poglądy ideowe i są to poglądy, które można lokować bardziej na lewicy, to prezes PSL mógłby wejść w pewną lukę, jako kandydat środka, kandydat katolicki, ale za to umiarkowany i otwarty. Prognozuję, że Kosiniak-Kamysz uzyska lepszy wynik niż dotychczasowi kandydaci PSL, ale niewystarczający na wejście do II tury.
Kandydat Lewicy jest spóźniony
Dlaczego Lewica zwleka z ogłoszeniem swojego kandydata?
Lewica jest w istocie nowym tworem, udało się go zbudować tuż przed wyborami parlamentarnymi z trzech głównych lewicowych środowisk. Siłą rzeczy ta nowa formacja musi okrzepnąć wewnętrznie, zobaczyć na ile może sobie pozwolić jako wspólnota, a gdzie pozostawić autonomię poszczególnych frakcji. I myślę, że właśnie tym można tłumaczyć zwłokę w ogłaszaniu kandydata na prezydenta. Dotychczas najczęściej wskazywano w tym kontekście na Roberta Biedronia i Adriana Zandberga, ale w ostatnim czasie pojawiły się spekulacje dotyczące innych kandydatów, a ściślej kandydatek. Prawdopodobnie Lewica będzie chciała postawić na kogoś, kto będzie do zaakceptowania przez gremia przywódcze tych trzech środowisk, będzie to ktoś z drugiego rzędu, ktoś wstępnie rozpoznawalny…
…kandydatki, które się wymienia praktycznie w ogóle nie są znane…
Rzeczywiście zarówno pani wicemarszałek Senatu, jak i pani Dziemidowicz-Bąk nie są rozpoznawalne, są to osoby z drugiego rzędu, więc wystawienie którejś z nich byłoby dla Lewicy ryzykowne. Zaskoczyły mnie słowa rzeczniczki SLD, która stwierdziła w telewizji rządowej, że jest jeszcze bardzo dużo czasu na kampanię wyborczą, więc wystawienie kandydata na początku roku to dobry termin. To nieprawda. Tak jak powiedziałem na początku naszej rozmowy, by wypromować kandydata w wyborach prezydenckich potrzebny jest rok. Kandydat Lewicy jest zatem spóźniony, chyba, że z góry założono, że i tak nie ma szans na wejście do II tury, a jedynym celem jest utrwalenie wizji jednoczącej się lewicy.
![Kidawa-Błońska ma format prezydencki [WYWIAD] 4 duda najnowsze 2](http://b2-biznes.pl/wp-content/uploads/2018/08/duda-najnowsze-2-396x480.jpg)
Prezydent jest w kłopocie
Najpewniej na początku roku prezydent Andrzej Duda ogłosi chęć walki o reelekcję. Można odnieść wrażenie, że póki co zagraża mu w jej uzyskaniu bardziej jego obóz polityczny, aniżeli konkurenci…
Prezydent już od dłuższego czasu prowadzi kampanię i widać, że obrał taktykę prezydenta ludu, co pokazuje objeżdżając cały kraj. Andrzej Duda jest w kłopocie, bo z jednej strony jest związany z określonym środowiskiem, które ma określony profil i określone zachowania i jak pan zauważył rzuca mu kłody pod nogi: najpierw kontrowersyjne kandydatury do Trybunału Konstytucyjnego, następnie absurdalna propozycja dotycząca dyscyplinowania sędziów. Z drugiej jednak strony prezydent ma na pewno świadomość, że nie wygra, jeśli nie pokaże się z bardziej umiarkowanej strony, jeśli nie pozyska zwolenników politycznego centrum.
Prezydent w tej chwili wyraźnie prowadzi w przedwyborczych sondażach, ale nie jest to przewaga tak przytłaczająca jak Bronisława Komorowskiego w przededniu kampanii w 2015 roku…
Jestem przekonany, że Andrzej Duda znajdzie się w II turze wyborów, ale jej wyników nie jestem w stanie dziś przewidzieć.
Rozmawiał Radosław Święcki